Ustawa o prawach konsumenta — fakty i mity
Warto odnotować, że 24 czerwca 2014 roku została opublikowana nowa ustawa o prawach konsumenta. Ustawa ma zastąpić dotychczasowe ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów oraz o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez produkt niebezpieczny i ustawę o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie Kodeksu cywilnego, a ponadto wprowadza zmiany do innych ustaw. Dla zainteresowanych przebiegiem procesu legislacyjnego i tekstem w oryginale polecam wizytę na sejmowych stronach.
Od razu po ogłoszeniu nowej ustawy, zarówno w tradycyjnej prasie, jak i w internetowych portalach pojawiło się wiele artykułów w związku z nowym prawem konsumenckim. Nie mam więc zamiaru powtarzać, jakie zmiany w prawie wprowadzono, bo to bez problemu można znaleźć za pomocą Google. Chciałbym jednak rozwiać parę mitów, którymi zupełnie niepotrzebnie straszą artykuły prasowe, także na poważnych portalach internetowych.
1. Ustawa wejdzie w życie w Boże Narodzenie – kto wybrał taki termin?!
Zgodnie z europejskimi regulacjami nowa ustawa powinna wejść w życie już w czerwcu 2014 roku. Ustawodawca nie podołał jednak zadaniu, a 6-miesięczny okres vacatio legis dobiegnie końca w dniu 26 grudnia 2014 roku, czyli w Boże Narodzenie. Jak możemy przeczytać na portalu egospodarka.pl „przedstawiciele e-sklepów mają zastrzeżenia co do niezbyt fortunnego terminu wejścia ustawy w życie”. Przedstawiciele ci wskazują, że dostosowanie się do nowych przepisów jest procesem czasochłonnym i „niektóre sklepy, będąc w obowiązku wdrożenia zmian wynikających z nowego prawa, na kilka dni przed świętami będą musiały wstrzymać przyjmowanie zamówień”.
Należy więc zauważyć, że właśnie po to okres na dokonanie zmian jest tak długi (6 miesięcy), żeby każdy przedsiębiorca mógł spokojnie dostosować swoją działalność do nowych przepisów. Warto wiedzieć, że obecna ustawa regulująca prawa konsumentów gwarantuje konsumentom pewne minimum praw, nie zabrania jednak modyfikacji tego minimum na korzyść konsumentów. W praktyce oznacza to, że nie ma przeszkód, aby już teraz sklepy oferowały klientom dłuższe niż 10-dniowe okresy na odstąpienie od umowy zawartej na odległość. Podobnie rzecz ma się z innymi obowiązkami, jakie nakłada nowa ustawa. Takie rozwiązanie przyjął swoim regulaminie w zakresie sprzedaży na odległość m.in. Mediamarkt.
Jeżeli nawet nie wszyscy przedsiębiorcy zadbają o odpowiednie dostosowanie swoich serwisów internetowych do nowego prawa przed Bożym Narodzeniem, to nie widzę powodów, aby wdrożenie zmian miało zakłócić pracę sklepów. Przedświąteczna sprzedaż trwać będzie najpóźniej do 24 grudnia, a spóźnialscy będą mogli poświęcić całe Święta na dokonywanie zmian 🙂 Nie polecam jednak takiego wariantu. Jest przecież dostatecznie dużo czasu żeby wdrożyć i przećwiczyć działanie nowych zasad.
2. Obowiązek zwrotu kosztów klientowi przy odstąpieniu od umowy
Kolejny straszak na przedsiębiorców to nałożony wprost nową ustawą obowiązek zwrotu kosztów klientowi przy odstąpieniu od umowy. Warto jednak zaznaczyć, że także obecnie przedsiębiorca powinien zwrócić koszty przesyłki konsumentowi, który odstępuje od umowy na odległość i zwraca towar. Przeciwne zastrzeżenia zawarte w regulaminie są uznawane za klauzule abuzywne.
3. Czy to koniec przycisku „kupuję”?
W tym miejscu muszę zacytować odpowiedni fragment artykułu:
„Ustawa wymusi również zmiany w wyglądzie witryn sklepów, sprzedawca będzie musiał bowiem zagwarantować, by klient w momencie składania zamówienia wyraźnie potwierdził, że wie, że zamówienie pociąga za sobą obowiązek zapłaty. Oznacza to, że będzie musiał zniknąć wszechobecny przycisk link “Kup” lub “Kupuję”, pojawi się natomiast przycisk (link) o treści “zamówienie z obowiązkiem zapłaty”, lub inne równoważne sformułowanie.„
Powyżej mowa o ust. 2 i 3 art. 17 nowej ustawy, które brzmią następująco:
2. Przedsiębiorca zapewnia, aby konsument w momencie składania zamówienia wyraźnie potwierdził, że wie, że zamówienie pociąga za sobą obowiązek zapłaty.
3. Jeżeli do złożenia zamówienia używa się przycisku lub podobnej funkcji, muszą być one oznaczone w łatwo czytelny sposób słowami “zamówienie z obowiązkiem zapłaty” lub innego równoważnego jednoznacznego sformułowania.
Przyczyną wprowadzenia takich postanowień do ustawy była walka z nieuczciwymi przedsiębiorcami, którzy wprowadzali w błąd użytkowników sugerując, że dana usługa jest darmowa, pomimo że generowała obowiązek zapłaty w dłuższym okresie, często nie wyrażony wprost. Czy jednak powyższe przepisy powodują, że przedsiębiorcy muszą zrezygnować z przycisku „Kupuję” i zastąpić go przyciskiem „zamówienie z obowiązkiem zapłaty”? Zdecydowanie nie. Przecież wyraz „kupuję” jest właśnie jednoznacznym sformułowaniem równoważnym dokonania zamówienia z obowiązkiem zapłaty. Jeżeli jednak, przedsiębiorca w swoim sklepie internetowym użyłby przycisku „wybieram” do finalizowania transakcji, to można mieć uzasadnione wątpliwości, czy ustawowe warunki zostaną spełnione.
Podsumowując, nie taki diabeł straszny, jak go malują. Większość zmian wprowadzonych nową ustawą można dodawać sukcesywnie do regulaminu swojego sklepu internetowego. Oprócz korzyści płynących z dostosowania swojej działalności do nowego prawa, można również pochwalić się stosowaniem zasad, które są korzystniejsze dla klientów, niż te zagwarantowane przez ustawodawcę.