Hejter w orzecznictwie Naczelnego Sądu Administracyjnego, czyli udostępnianie danych osobowych.
Jeden z najnowszych wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygnatura akt: I OSK 1666/12) z dnia 21 sierpnia 2013 roku nie ma jeszcze uzasadnienia, a już wywołał lawinę komentarzy w Internecie. Jak donosi prasa, NSA wyjaśnił w nim relacje przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną i ustawy o ochronie danych osobowych. Zdaniem NSA, ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie wyłącza stosowania ustawy o ochronie danych osobowych, a jej art. 16 wręcz to nakazuje.
Czy rzeczywiście jest to wyrok tak przełomowy jak chce tego prasa? Z jednej strony tak, bo jak widać po orzeczeniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w tej sprawie, poglądy na możliwość udostępnienia danych podmiotom innym niż organy państwa były dość różne. Nie można jednak zapominać, że GIODO od dawna stał na stanowisku, że w takich przypadkach dane powinny zostać udostępnione, jeżeli wykazane zostało, że są one niezbędne np. do wszczęcia postępowania sądowego (i nie są chronione tajemnicą telekomunikacyjną). Wyrok ten umacnia więc pozycję osób, których prawa zostały naruszone w Internecie, przez działanie osoby, którą potocznie określa się jako “hejter”.
Czy orzeczenie to niesie ze sobą wiele zagrożeń, jak twierdzi mec. Jacek Kędzierski na łamach Rzeczpospolitej? Jego zdaniem “rozwiązaniem jest ustalenie zasady, że za treść wpisów na portalu internetowym ponosi jego właściciel. Na nim powinien spoczywać obowiązek dbania, by pojawiające się na nim treści pozbawione były zanieczyszczeń. Na prawidłowo prowadzonym portalu obraźliwe wpisy nie mają prawa się pojawiać”.
Moim zdaniem jest zupełnie przeciwnie. W świetle ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną nie ma podstaw do przyjęcia absolutnej odpowiedzialności właściciela portalu za wpisy na nim zamieszczone. Jest to zresztą nierealne, aby właściciel portalu oceniał, czy doszło do naruszenia dóbr osobistych i wchodził w tym zakresie w rolę sądu. Poza tym czasem jest to niemożliwe z uwagi na ilość informacji zamieszczanych na danym portalu. Rozwiązanie zaproponowane przez NSA wydaje się być dobrym kompromisem. Inaczej niemożliwe byłoby wszczęcie jakiegokolwiek procesu o ochronę dóbr osobistych naruszonych w Internecie.
Czy wobec tego w Internecie można naruszać prawa innych osób i nie ponosić za to odpowiedzialności, tylko dlatego, że to Internet (w domyśle — który powinien być anonimowy)? Wydaje się, że ten wyrok NSA będzie ważnym krokiem do negatywnej odpowiedzi na to pytanie. Należy oczywiście poczekać na jego uzasadnienie, jednak wygląda na to, że jest to dobry krok w stronę “ucywilizowania” polskiego Internetu.
Czyli Mistrz — prof. J. Sobczak już w 2006 podczas zajęć widział przyszłość:)